Nie
wierzyła mu. Ale w końcu jeszcze tydzień temu on sam by nie uwierzył, gdyby ktoś
przyszedł do niego i twierdził, że jest z innego świata. Postanowił pokazać jej
swoją moc. Albo porządnie ją zaskoczy, albo wystraszy. W obu przypadkach
powinna go wypuścić.
Podniósł rękę i skupił się na kubku
stojącym na stole. Kubek podniósł się, po czym upadł i uderzył o stół
rozbijając się na wiele kawałków.
„Rozbiłeś mój ulubiony kubek!”
No tego to się nie spodziewał. A
może się mylił? Może jednak telekineza jest w tym świecie na porządku dziennym?
Dlaczego w takim razie ta dziewczyna jej nie używała?
-Nie jesteś wystraszona? Albo
zaskoczona?- zapytał.
-Trochę zaskoczona jestem. Ale
miałam kiedyś przyjaciela, który też to potrafił. Chyba dlatego mnie to zbytnio
nie zdziwiło.
Czyli przynajmniej w jednym się nie
mylił- w tym świecie większość ludzi nie posiada mocy.
-Czyli nadal mi nie wierzysz?
-Wybacz.
Arata westchnął i opadł na łóżko.
Nora wstała i przypatrywała mu się przez chwilę zaniepokojona, ale po chwili
znów usiadła. Chłopak wiedział, że tak jej nie przekona. Może skorzystać z umiejętności
szybkiej regeneracji? Nie, to głupi pomysł. Jego rany jeszcze się nie zagoiły,
więc nie chciał dodawać sobie kolejnych. Tym bardziej że nie wiedział czy to z
powodu okoliczności w jakich powstały, czy czegoś poważniejszego.
-Wiesz… Arata. Może nie powinnam
pytać, ale czy od urodzenia są białe, czy je farbowałeś?- przerwała wreszcie
ciszę Nora.
-Białe? O czym ty…- nie widział się
od wypadku. Może faktycznie jego wygląd się zmienił?- Podaj mi lusterko.
Zdziwiona dziewczyna wykonała jego
prośbę. Arata chwycił przedmiot w dłoń. Spojrzał w nie i na chwilę otworzył
usta ze zdumienia. Jego brązowe niegdyś włosy stały się białe a niebieskie
tęczówki zmieniły kolor na fioletowy. Pod lewym okiem pojawiło się dziwne,
przypominające kształtem nieco wygiętą kreskę znamię. Ciągnęło się aż do brody.
Nora najwyraźniej zauważyła jego zdezorientowanie.
-Coś nie tak?- zapytała.
Arata natychmiast się opanował.
Odłożył lustro, spojrzał nas nie i powiedział:
-Nie, wszystko w porządku.
Dziewczyna nie była przekonana.
-Na pewno? Jeśli powiedziałam coś,
czego nie powinnam to przepraszam i..
-W porządku.- przerwał jej.
Teraz myślał o czymś innym. Miał
wrażenie że o czymś zapomniał. Nie mógł tylko sobie przypomnieć o czym… Gdy
spojrzał w lusterko czegoś brakowało. Z czym się nigdy nie rozstawał? Nagle go
olśniło.
-Naszyjnik!- złapał się rękami za
szyję- Gdzie go schowałaś?!
Brązowowłosa spojrzała na niego
zaskoczona. Dopiero po chwili zrozumiała o co mu chodzi. Podeszła do małej,
jasnobrązowej szafki stojącej w rogu pokoju. Otworzyła półkę znajdującą się
najwyżej i wyciągnęła z niej czarno-fioletowy przedmiot. Przypominał jej psią
obrożę. Podała go chłopakowi.
-Ściągnęłam to, gdy zakładałam ci
bandaże. Wybacz, nie wiedziałam że to takie ważne.
Chłopak założył go na szyję.
Przyłożył kciuk do ust i gryzł, dopóki nie pociekła krew. Nora patrzyła na to
wystraszona. Po chwili oderwał palec od ust i przejechał nim po „obroży”. Zabłysłą ona słabym, srebrnym światłem. Na
łóżku, po prawej stronie Araty zmaterializował się biały kot.
-Lyx, w porządku?- powiedział
białowłosy kierując te słowa do zwierzęcia.
-Tak. Tylko… Gdzie my właściwie
jesteśmy?- odparł zapytany.
-Ła! Ten kot gada!- krzyknęła Nora.
-Kot?! Wypraszam sobie! Nie wrzucaj
mnie do jednego worka z jakimś pospolitym dachowcem! Jestem Tomodachi.-
powiedział urażony Lyx.
-Przepraszam, ale to teraz
nieistotne.- wtrącił Arata.- Posłuchaj, jestem naprawdę wdzięczny za twoją
pomoc, ale musimy już iść. – skierował te słowa do Nory, która ciągle
wpatrywała się w białe zwierze. Powoli
skierowała wzrok na chłopaka.
-Naprawdę pochodzisz z innego świata?-
zapytała.
-Próbuję ci to wytłumaczyć od dłuższego
czasu, babo głupia!- oberwał poduszką.
-Wiesz, mógłbyś okazać trochę
wdzięczności.- mruknęła dziewczyna.- -Wybacz
mu, to facet z mózgiem dziecka.-
powiedział Lyx.
-Zdrajca!- krzyknął arata, lecz
został zignorowany.
-Panienko, jak wiesz nie należymy do
tego świata więc nie mamy obecnie mieszkania. Czy wiesz gdzie moglibyśmy przenocować?
-Pewnie nie macie tutejszych
pieniędzy, co?
-Niestety ma panienka rację
Dziewczyna zamyśliła się.
-W sumie moglibyście na razie zamieszkać
tutaj. Mieszkam sama, a to jest spore m dom. Do tego pokoju wchodzę właściwie
tylko po to, aby posprzątać. I proszę mi mówić Nora, panie kocie.
-Nie chcielibyśmy sprawiać pan…
tobie kłopotu. Ja chciałbym byś nazywała mnie Lyx.
-To nie będzie żadem kłopot. Tylko
zabiorę stąd moje rzeczy.
Kot, który dotychczas siedział na
łóżku wskoczył na ramię Araty.
-W takim razie chętnie skorzystamy z
oferty.
-Słucham?! Nie będę z nią mieszkał!
Jeszcze mnie w nocy zgwałci albo co… Z taką to nigdy nie wiadomo.- powiedział białowłosy.
-No chyba ty mnie!- krzyknęła
zdenerwowana Nora.
-Jesteś spokojna, a potem nagle
wybuchasz. Jesteś pewnie jakaś niezrównoważona psychicznie.
-Ja niezrównoważona psychicznie?! Ty
się postaw w mojej sytuacji! Proponuje ci mieszkanie, a ty masz o to jeszcze
jakieś pretensje?!
Arata otworzył usta by coś powiedzieć,
jednak Lyx podniósł łapę i uderzył w tętnicę chłopaka. Białowłosy zachwiał się
do czym upadł na ziemię i zemdlał. Dziewczyna uniosła lekko prawą brew.
-Znajomość punktów witalnych.-
wyjaśnił kot.- Dojdzie do siebie za jakieś 10 minut.
-Wow. Musisz mnie tego kiedyś nauczyć.
-Obiecuję. Ale teraz czy mogłabyś…
-Tak oczywiście.- powiedziała
brązowowłosa wychodząc z pokoju.
Przepraszam, za tak późne dodanie rozdziału. Miałam szlaban ~(>_<~) . Dziękuję Syrin za krytykę oraz Lily za komentarze.
Naprawdę świetny rozdział ^_^
OdpowiedzUsuńCiekawa fabuła,a błędów w ogóle nie zauważyłam :)
Ogólnie mówiąc: Super!!! :D
A te japońskie imiona, no cudo po prostu ;)
Życzę weny i pozdrawiam <3
Odwiedziłam. Tak szczerze, to weszłam na niego już jak dodałaś tutaj swój pierwszy komentarz (tak, wiem, ciekawska jestem). Cieszę się niezmiernie, że moje wypociny Ci się spodobały i jestem niezmiernie ciekawa co opublikujesz na swoim blogu.
Usuń.
.
Blogspot zeżarł mi pierwszy komentarz. Foszek.
Lepiej z budową zdań, ale pojawia się kilka błędów... Tekst jednak czytelny. Ogółem nieźle się ubawiłam. Jak na razie idzie nieźle. Na miejscu Nory już dawno straciłabym cierpliwość i wyrzuciła go z domu za te obelgi. Podziwiam ją. Na a jak tu nie lubić Arate. Lyx ma racje co do jego mózgu, ale dzięki temu jest strasznie słooodki!
OdpowiedzUsuńCzekam na NN ;*
P.S Mam nadzieję, że ten komentarz nie jest tak krytyczny jak poprzedni, bo bardzo podoba mi się twoje opowiadanie.